Są takie dni, kiedy stanowczo nie chcę jeść mięsa i nikt, lub nic, mnie do tego nie namówi. Po prostu.
Szukałam alternatywy i wpadłam na pomysł tych oto grillowanych warzyw, których mamy teraz prawdziwy wysyp dookoła. Stosy róznokolorowych papryk, pięknych fioletowych bakłażanów i zielonych cukinii piętrzą się na bazarkach, a ceny wyjątkowo zachęcają do kupna.
Lubię ten czas, bo mam pewność, że warzywa są polskie i nie musiały jechać z dalekiego kraju, nasycone chemikaliami, ratującymi je przed psuciem.
Smak i zapach rodzimych warzyw wczesną jesienią nie ma sobie równych.
Pomysł jest uniwersalny na tyle, że mogą stać się one pyszną sałatką lub dodatkiem do mięsnego gulaszu, a sama marynata jest świetnym dressingiem, wieć jeśli coś Wam zostanie to jej nie wylewajcie!
Warzywa bardzo dobrze sprawdzą się też na pikniku lub w podróży, wystarczy zabrać ze sobą pieczywo i widelec :-) Są po prostu idealne, bo grillowanie sprawia, że są wyjątkowo słodkie i jędrne
Uzupełnieniem warzyw jest pyszny ser (u mnie twarda owcza feta, która łatwo daje się pokroić w kostkę i miękka gouda), który po zamarynowaniu zyskuje innego, trochę zaskakującego wymiaru.
Zazwyczaj przygotowuję od razu większą ilość tego specjału, który znika zaskakująco szybko (można przechowywać do 2 tygodni w lodówce).
Naszym ostatnim odkryciem są takie oto grzanki:
domowy chleb razowy na zakwasie kroję na cienkie kromki, smaruję masłem i opiekam z obu stron na patelni. Kładę kilka plastrów sera korycińskiego (ważne, żeby był miękki i szybko się rozpływał, może być np. mozzarella) i czekam, aż ser się rozpuści.
Wierzch okraszam warzywami z marynaty i gotowe! Pyszna kolacja!
Składniki:
(na 2 słoiki o pojemności 0,5 l każdy)
- 6 różnokolorowych papryk
- 1 bakłażan
- 1 cukinia
- 3 czerwone cebule
- 3 ząbki czosnku
- 3/4 szklanki oleju rzepakowego
- 1/3 szklanki octu jabłkowego
- 1 łyżeczka cukru
- skórka otarta z 1/3 cytryny (wcześniej porządnie umytej i wyparzonej)
- 2 łyżki kaparów, drobno pokrojonych
- świeża bazylia, oregano, mięta, majeranek i tymianek
- sól morska i świeżo zmielony pieprz czarny (do smaku)
- po 100 g fety owczej (twardej) i ulubionego żółtego sera
Papryki umyć, osuszyć, w całości (razem z ogonkiem) włożyć do naczynia żaroodpornego lub na spory kawałek podwójnie złożonej folii aluminiowej i wstawić na górną półkę piekarnika nagrzanego do 230 ºC (pod grzałkę grillową). Opiekać przez ok. 15 minut, aż skórka stanie się lekko brązowa.
Wyjąć z piekarnika i od razu przełożyć do grubego woreczka, szczelnie zawiązać i pozostawić w chłodnym miejscu do całkowitego ostudzenia.
W międzyczasie przygotować pozostałe warzywa; cebule obrać i pokroić na 0,5 cm plastry, cukinię i bakłażana umyć, bez obierania pokroić w podobnej grubości plastry. Zgrillować na złoty kolor, ostudzić.
Papryki wyjąć z woreczka, odciąć ogonki, wylać soki z wnętrza, wyrzucić pestki i obrać skórkę.
Pokroić na kawałki, wymieszać je z grillowaną cukinią, bakłażanem i cebulką (delikatnie).
Przygotować marynatę na zimno: Ocet jabłkowy wymieszać z cukrem, skórką z cytryny, kaparami, przeciśniętym przez praskę czosnkiem i drobno pokrojonymi ziołami. Doprawić do smaku solą i pieprzem.
Tak przygotowaną marynatą zalać warzywa i wymieszać je delikatnie ręką.
Ułożyć w czystym i suchym słoiku naprzemiennie z serami pokrojonymi w kostkę.
Wierzch zalać pozostałą marynatą. Olej powinien szczelnie przykrywać wierzch warzyw.
Słoik szczelnie zamknąć i wstawić do lodówki na 2 dni (w tym czasie smaki się uzupełnią i dopełnią).
Przechowywać w lodówce do 2 tygodni (choć u nas znika w ciągu kilku dni).
Smacznego!
Pysznie :)
OdpowiedzUsuńO to ciekawe... w oliwę wkładałam tylko wędzony ser, ale takie warzywa to dopiero cuś :) I to lekko na kwaśno... mmmm.
OdpowiedzUsuń