Pamiętam, gdy byłam jeszcze małą dziewczynką, a na półkach w sklepach brakowało prawie wszystkiego, w tym czekolad i innych słodkości (moje dziecko chyba nigdy nie uwierzy w te opowieści :-)), bardzo często, kiedy tylko Rodzicom udawało się kupić paczkę ryżu preparowanego, bawiłam się w "kuchnię" i przygotowywałam słodkie, "najeżone" kulki. Z małą pomocą Mamy, oczywiście, która gotowała mleko z cukrem tak długo, aż powstała ciągnąca masa, w której ja z kolei zatapiałam ryż. Część tej słodyczy obowiązkowo znikała prosto z miski, jeśli jednak udało mi się choć trochę powstrzymać przed wyjadaniem bezpośrednio z palców, to powstawały pięknie nieforemne kuleczki.
Jeśli myślę o szybkiej przekąsce, to od razu przychodzi mi do głowy coś w stylu tamtych łakoci z lat osiemdziesiątych. Choć nie miały one nic wspólnego ze zdrowiem (litry mleka, kilogramy cukru i biały ryż :-)), to i tak na samą myśl o nich łza mi się w oku kręci :-)
Dziś proponuję Wam łatwą i szybką przekąskę, inspirowaną (jedynie) powyższym wspomnieniem, ale bardzo zdrową i bogatą w cenne składniki odżywcze. Tak, żebyście mogli bez problemu dotrwać od obiadu do kolacji, a przy okazji zjeść coś pysznego (zamiast kolejnego batonika z automatu) i zadbać o swoje samopoczucie i zdrowie. A to wszystko bez wyrzutów sumienia.
A z czego będzie się składać? Po pierwsze: z orzechów (użyłam orzeszków ziemnych i pistacji), czyli bomb naładowanych witaminami i składnikami mineralnymi, które odżywiają każdą komórkę ciała, wzmacniają funkcjonowanie umysłu, a także poprawiają pamięć i koncentrację. Po drugie: amarantusa ekspandowanego, jednego z najbardziej odżywczych zbóż pomagających uregulować pracę organizmu (nie bez powodu już Aztekowie i Majowie chętnie się nim zajadali). Poza tymi składnikami do miski dorzucam jeszcze morwę białą suszoną (warto poczytać o jej niezwykłych właściwościach, min. tych regulujących poziom cukru w organizmie), suszone owoce goji, figi oraz naturalne, suszone na słońcu rodzynki (niesiarkowane). Aby jeszcze bardziej pobudzić zmysły smaku i zapachu całość doprawiam skórką z pomarańczy, odrobiną cynamonu, kardamonu i imbiru. I łączę roztopioną gorzką czekoladą (taką o zawartości min. 60 % masy kakaowej, aby dostarczyć solidnej dawki magnezu).
Powstaje przepyszna masa, która czeka na uformowanie w dłoniach (zwilżonych) i obtoczenie w drobno pokrojonych pistacjach (istnieje też opcja wyjadania bezpośrednio z miski, a co tam! - bo w końcu kto się oprze takiej pokusie?)
Ważne: korzystamy z naturalnej słodyczy pochodzacej z orzechów i owoców, nie dodając ekstra dawki cukru, miodu ani tłuszczu (poza tymi pochodzącymi z gorzkiej czekolady, która ma ich mało, bo większość to naturalna masa kakaowa).
"Kuleczki zdrowia", bo tak je nazwałam, świetnie się przechowują i łatwo je zanieść do pracy (lub zjeść w drodze do niej:-)). Są zdrowszą alternatywą ciasteczek i czekoladek pełnych pustych i nic nie wnoszących kalorii.
A co najważniejsze w dzisiejszym zabieganym świecie: robi się je w tempie ekspresowym, wystarczy 15 minut i jedna miska! I GOTOWE! Nie wymagają schładzania w lodówce przez całą noc! Można je jeść od razu. A zaoszczędzony w ten sposób czas miło spędzić na czytaniu książki.
Sprawcie sobie święto! I koniecznie poczęstujcie kuleczkami koleżanki i kolegów z pracy!
Składniki:
(na około 14 sztuk)
- 3/4 filiżanki amarantusa ekspandowanego
- po garści: rodzynek, fig, suszonych owoców goji oraz morwy białej
- solidna garść orzeszków ziemnych solonych i pistacji (obranych z łupinek)
- 100 g gorzkiej czekolady (min. 60 % kakao)
- skórka otarta z 1/4 pomarańczy (dokładnie umytej)
- po szczypcie: cynamonu, kardamonu i imbiru
- dodatkowa garść pistacji do obtoczenia kuleczek
- małe papilotki na muffinki (niekoniecznie)
- duża miska
Przygotowanie:
Do rondla wlać odrobinę wrzącej wody i postawić na średnim ogniu. Na rondlu postawić miskę z połamaną czekoladą w taki sposób, aby dno miski nie dotykało wody. Roztopić czekoladę (mieszając od czasu do czasu). Lekko ostudzić.
Figi i orzeszki drobno pokroić.
Wszystkie składniki wsypać do miski z czekoladą i wymieszać łyżką. W razie potrzeby dodać odrobinę amarantusa więcej.
Zwilżonymi dłońmi formować małe kuleczki, od razu obtoczyć w drobno pokrojonych pistacjach (ja sobie pomogłam łyżką do nakładania lodów).
Gotowe!
Kuleczki nie wymagają przechowywania w lodówce. Wystarczy je owinąc folią, aby zbytnio nie wyschły.
Smacznego!
Aż chce się powiedzieć: pyszne kuleczki zdrowia :)
OdpowiedzUsuńKuleczki rewelacja!!
OdpowiedzUsuńidealne do kawy.
OdpowiedzUsuńświetne słodkości! ja często też robię takie pralinki amarantusowe, tylko, że bez czekolady! ale te Twoje wyglądają pysznie ;)
OdpowiedzUsuń