Pavlova w wersji zimowej powstała przez przypadek - szukałam pomysłu na wykorzystanie białek czekających w lodówce. Jak zwykle niezawodne są bezy i ratują takie sytuacje, żeby jednak nie powtarzać się i spróbować czegoś nowego, upiekłam tym razem wersję dużą, dla całej rodziny, zamiast wersji małych mini torcików.
Krem jest gotowy do przygotowania w 5 minut, choć nie jest z torebki - to śmietanka kremowa z wanilią. Po prostu tyle, a może aż tyle, bo, uwierzcie mi, nie trzeba tu nic więcej, poza cierpkimi w smaku pestkami granatu i odrobiną ciepłej polewy czekoladowej.
Deser ten ma jednak jedną wadę - najlepszy jest w dniu przygotowania, ponieważ z czasem bezy miękną i topią się. Czy zostanie u Was kawałek na następny dzień? U nas zdecydowanie nie... :-)
Polecam gorąco!
Bezy (2 sztuki):
- 150 g cukru pudru
- białka z 3 jaj
- szczypta soli
- 1 łyżeczka pasty waniliowej
- 1 łyżeczka octu winnego
- 1 łyżeczka mąki kukurydzianej
- papier do pieczenia
Białka ubić na sztywno ze szczyptą soli, dodawać po łyżce cukier i ciągle ubijać, dopóki masa nie stanie się sztywna i błyszcząca (cukier powinien się rozpuścić).
Dodać ocet, pastę waniliową i mąkę kukurydzianą, dokładnie, ale delikatnie wymieszać na najmniejszych obrotach miksera.
Piekarnik nagrzać do temperatury 160 ºC.
Na papierze do pieczenia narysować ołówkiem 2 koła o średnicy ok. 20 cm, oddalonych od siebie o 5 cm. Położyć na blachę do pieczenia.
Masę podzielić na 2 części. Każdą z nich wyłożyć na papier z narysowanymi kołami, łyżką zrobić wzniesienia z piany.
Wstawić do gorącego piekarnika i od razu zmniejszyć temperaturę do 120 ºC.
Piec, a raczej suszyć bezy przez ok. 1,5 godziny (do momentu uzyskania chrupkości).
Piekarnik wyłączyć, uchylić drzwiczki i pozostawić bezy na kolejne 30 minut.
Ostudzić na kratce kuchennej.
Delikatnie, podważając nożem, zdjąć bezy.
Masa śmietankowa:
- 330 ml śmietanki tortowej (30% tłuszczu), bardzo dobrze schłodzonej
- 1 łyżka cukru pudru
- 2 łyżki likieru lub wódki wiśniowej (można pominąć, jeśli wersja ma być bezalkoholowa)
- 1 łyżeczka żelatyny, namoczona w 2 łyżkach zimnej wody, rozpuszczona w kąpieli wodnej (tak jak w przepisie na tort pistacjowy
- dodatkowo:
- 1 duży owoc granatu
Śmietankę przelać do miski, dodać cukier puder i przy pomocy miksera ubić na najwyższych obrotach przez ok. 2 minuty (do momentu, aż masa stanie się puszysta). Wlać likier, jeśli używamy, i rozpuszczoną żelatynę. Ubić przez 4 sekundy, tylko do połączenia składników (uważając, aby nie ubijać zbyt długo,bo śmietanka może się zwarzyć).
Od razu przygotować deser;
bezę położyć na paterze, na wierzchu wyłożyć łyżką porcję masy, posypać częścią pestek granatu, przykryć drugą bezą, wyłożyć pozostałą śmietankę, posypać pestkami. Schłodzić w lodówce przez 15-25 minut, aby masa stężała. Przed podaniem polać czekoladą.
Czekolada:
- 100 g gorzkiej czekolady (można zastąpić mleczną)
- 50 ml mleka
- 50 ml śmietanki 30% tł.
Mleko i śmietankę zagotować i zdjąć z ognia. Dodać czekoladę połamaną na kawałki i wymieszać do rozpuszczenia i połączenia. Lekko przestudzić. Polać gotowy deser.
Podawać od razu po przygotowaniu, aby beza nie zmiękła.
Smacznego!
Cudowny pomysł! :)
OdpowiedzUsuńŁał, wygląda niesamowicie!
OdpowiedzUsuńMy we dwójkę nie jesteśmy w stanie zjeść takiej porcji w jeden dzień, dlatego zazwyczaj przygotowuję małe bezy, które dobrze się przechowują, a krem dodaję tuż przed podaniem :)
Zjadłam oczami! Serio, doslownie zagapilam sie na zdjecie bezy w calej okazalosci. Wyglada jak jakis cenny klejnot, az szkoda jesc.
OdpowiedzUsuńDzięki :-) A robi się ją banalnie prosto :-)
UsuńBuziaki
Niezwykle kusząca czarodziejska magia
OdpowiedzUsuńMasz niesamowity talent, wygląda wspaniale :)
OdpowiedzUsuń